• Bez klapsa

        •  

          Cool-Text-266596451967878

          Żródło: 

          strona Fundacji "Dzieci Niczyje"

           

          Każdy z rodziców ma swój własny styl wychowania.

          Już od pierwszych chwil życia dziecka działania rodzica są ważne:

          od samego początku pokazujemy dziecku jakie zachowania

          wzbudzają w nas radość, a jakie złość.

           

          Podstawą zbudowania pozytywnej więzi z dzieckiem

          jest wychowanie go bez przemocy.

           

          Wiemy, że można wychować dziecko bez klapsów, 17-8-dc9xb54ei (1)2krzyków i potrząsania.

          Poniżej znajdziesz wskazówki, które pozwolą Ci odpowiedzieć na pytania, jak to zrobić. 

          Ten dział jest dla tych z Was, którzy choć nie stosują klapsów czy krzyków czują, że czasami nie dają rady. Mamy nadzieję, że przygotowane wskazówki ułatwią Wam pozostanie przy pozytywnym rodzicielstwie.

          Ten dział jest także dla tych z Was, którzy stosują kary fizyczne, ale  czują, że w klapsie podarowanym maluchowi jest "coś nie tak". Mamy nadzieję, że znajdziesz  odpowiedź na swoje pytania, a co ważniejsze poznasz metody wychowawcze stosowane "zamiast klapsa".

           

          cooltext266639236814708

          Klapsy wywołują pustkę w głowie.  Wywołują strach, a strach ogłupia. Oczywiście, klapsy powstrzymują dzieci przed robieniem czegoś, czego nie wolno im robić, ale nie skłaniają ich do właściwych zachowań.

          Uderzone dziecko poddaje się, a przynajmniej przestaje zachowywać się "niegrzecznie" w danej chwili, lecz nie uczy się, jak powinno postępować. Doświadcza i uczy się tego, że ludzie silniejsi osiągają swoje cele siłą.

          Co więcej, czuje się upokorzone, rani to jego dumę.

           

          Dzieci mają prawo do tego, by traktowano je z szacunkiem i bez przemocy.

          Żadne dziecko nie powinno być bite. 

           

           

          cooltext266857736979782

          • Bicie dzieci może doprowadzać do fizycznych urazów, takich jak zasinienia, obrzęki, krwiaki podtwardówkowe, uszkodzenia nerwów i złamania kości.

           

          • Bicie dziecka niszczy jego ufność i burzy poczucie własnej wartości. Dzieci znacznie chętniej podejmują zachowania nastawione na współpracę, jeśli łączy je z rodzicami silna więź miłości.

           

          • Bicie dzieci powoduje przekazywanie postawy akceptacji przemocy z pokolenia na pokolenie. Dzieci, które są często bite, uczą się stosowania przemocy.

           

          • Bicie dzieci uczy je, że "silniejszy ma zawsze rację".

           

          • Bijąc dziecko za złe zachowanie, opiekun traci cenną szansę nauczenia go właściwego sposobu postępowania.

           

          • Strach nie jest skuteczną metodą uczenia dzieci pożądanych zachowań. Bite dzieci zwykle zachowują się dobrze tylko wtedy, kiedy stosujący przemoc dorosły znajduje się w pobliżu.

           

          • Dzieci są często bite za zachowania, które nie są "złe" czy "niewłaściwe", ale wynikają z ich naturalnej potrzeby badania świata, a także z potrzeb związanych z odżywianiem, snem, ruchem czy chęcią zwrócenia na siebie uwagi.

           

          • Dzieci najłatwiej uczą się pożądanych zachowań, kiedy dorośli wyjaśniają im, jak powinny postępować, rozmawiają z nimi oraz własnym zachowaniem dają im przykład odpowiedzialności, troski i samodyscypliny.
          •  
          • Autorka: Marlena Trąbińska-Haduch

           

          cooltext266596793690277

          Wybieganie na ulicę, nieustanne kłótnie z rodzeństwem czy rzucanie się na podłogę w supermarkecie.

          Takie zachowania potrafią wyprowadzić z równowagi niejednego rodzica.

          W odpowiedzi na potrzebę rozwijania umiejętności wychowawczych rodziców Fundacja Dzieci Niczyje przygotowała animowany film prezentujący, jak bezpiecznie radzić sobie z trudnymi zachowaniami najmłodszych.

           

          Żródło: Strona Dzieci Niczyje

          cooltext266638719853370

          Kara to najczęściej wybierana metoda wychowawcza, po którą sięgają rodzice, gdy dziecko nie zachowuje się zgodnie z ich oczekiwaniami.

          Kara ma nauczyć dziecko właściwego postępowania, często przybiera ona formę nakazów, zakazów, rozkazów, bicia, klapsów, manipulacji, krzyków, porównań, dawania szlabanów, prawienia kazań, straszenia, przekupywania.

          Wszystko dla dobra dzieci - po to, aby były dobre, umiały przestrzegać reguł i praw, potrafiły kochać, szanowały siebie i innych, były otwarte, samodzielne, ciekawe świata, szczęśliwe, przyjacielskie, itd.

          Stop !


          Czy tymi sposobami da się to osiągnąć? Na pewno NIE.

           

          Kara, choć na pierwszy rzut oka wydaje się skuteczna (dziecko zaprzestaje danego zachowania), na dłuższą metę jest mało przydatna, gdyż pociąga za sobą wiele skutków ubocznych, widocznych nie tylko na ciele dziecka (siniaki, zranienia), ale także na jego psychice.

          Kary wywołują u dzieci różne przykre emocje z którymi trudno im sobie poradzić. Dzieci przestają się zachowywać w niewłaściwy sposób z powodu lęku, a nie dlatego, że zrozumiały, dlaczego nie wolno czegoś robić. Dlatego zazwyczaj raz wymierzona kara nie wystarcza - dzieci nie rozumieją, co zrobiły źle, więc zachowanie, które wywołało karę, będzie się powtarzać.

          Często dzieci uczą się, że ważna jest nie zmiana zachowania, ale to, aby nie dać się przyłapać rodzicom. Te z dzieci, które nie otrzymują od rodziców pozytywnej uwagi, będą wręcz powtarzały niewłaściwe zachowania, w myśl zasady: "lepiej być skrzyczanym i zbitym, niż ignorowanym". Dla dziecka najważniejsza jest uwaga rodzica, więc gdy rodzic skupia się wyłącznie na złym zachowaniu dziecka, powoduje wzmacnianie niepożądanego zachowania.

          Co w takim razie robić?
          Czy mamy akceptować niewłaściwe zachowania dziecka?

          Nie. 
          Dziecko musi odczuć konsekwencje swojego złego zachowania.

          girl-at-chalkboard (1)2

          Konsekwencje są naturalnym wynikiem zachowania dziecka.

          Bywają pozytywne i negatywne.

          Pokazują dziecku jak należy postępować i czego więcej nie robić.

          Aby taka sytuacja mogła zaistnieć, dziecko musi znać reguły panujące w domu. Jest to dla niego bardzo ważne, gdyż wiedza o tym, jakie zachowania akceptujemy, a jakie nam się nie podobają, buduje jego poczucie bezpieczeństwa. Gdy dajemy dziecku odczuć konsekwencje jego zachowania, dajemy mu szansę na zastanowienie się, jak to zachowanie zmienić, jak np. naprawić wyrządzoną komuś krzywdę.

          Konsekwencje powinny być sformułowane jako reguły zachowania.

          Nie jest konieczne, aby dziecko (szczególnie małe, ze starszym można je ustalać wspólnie) się na nie zgadzało - to rodzic je wyznacza. Jeśli je ustalimy, powinniśmy stanowczo i konsekwentnie ich przestrzegać, a jeśli coś w nich zmieniamy, dziecko powinno być o tym uprzedzone.

          Jeśli wskazujemy na konsekwencje, powinniśmy je odnosić do konkretnego czynu, zachowania, a nie do dziecka, jako takiego ("jestem zła, że stłukłeś mój kubek", zamiast: "jesteś niedorajdą").

          Warto pamiętać, aby konsekwencje były dostosowane do wieku i możliwości dziecka oraz aby doświadczenie konsekwencji było możliwe.

          Na przykład nie jest możliwe, żebyśmy rano, spiesząc się do pracy, zostawili dziecko w domu, jako konsekwencję tego, że zbyt wolno się ubiera. Stwierdzenie "Jak się zaraz nie ubierzesz, to zostaniesz sam w domu" byłoby straszeniem, a nie wyciąganiem konsekwencji z zachowania dziecka.

          Dzieci najskuteczniej uczą się przyjmowania odpowiedzialności za swoje działania na podstawie konsekwencji własnych zachowań:
          • "Jeśli tylko bawisz się jedzeniem, to najwyraźniej już się najadłeś i możesz odejść od stołu",
          • "Jeżeli dokuczasz młodszemu bratu, on nie będzie się z tobą bawił", 
          • "Jeśli wydasz całe kieszonkowe w jeden dzień, to przez resztę tygodnia nie będziesz miał ani grosza".

          Racjonalne konsekwencje łamania reguł pomagają dzieciom w coraz lepszym ich rozumieniu i przestrzeganiu.

           

           

          Oto kilka pomocnych sposobów, które warto zastosować zamiast karania:

          1. Wyraź swoje uczucia, nie atakując charakteru dziecka. 
          "Złoszczę się, kiedy widzę porozrzucane zabawki w twoim pokoju".

          2. Określ swoje oczekiwania. 
          "Oczekuję, że zabawki będą posprzątane."

          3. Wskaż dziecku, jak może naprawić zło. 
          "Misie poukładaj na półce a samochodziki i klocki do pudełek".

          4. Zaproponuj wybór. 
          "Możesz bawić się wszystkimi zabawkami, ale musisz je sprzątać zanim pójdziesz oglądać bajkę. Jeśli nie posprzątasz zabawek, nie będziesz mógł oglądać bajki. Decyduj sam".

          5. Przejmij inicjatywę. 
          DZIECKO: Dlaczego telewizor jest wyłączony i nie mogę oglądać bajki?
          OJCIEC: Ty mi powiedz dlaczego?
          Pozwól dziecku samodzielnie znaleźć odpowiedź na dręczące je pytanie, dzięki temu dostrzeże konsekwencje swojego postępowania.

          6. Wspólnie rozwiąż problem. 
          "Możemy ustalić, że jeśli będziesz potrzebował pomocy przy sprzątaniu poprosisz mnie o pomoc, a potem wspólnie pooglądamy bajkę".

           

          Autorka: Marlena Trąbińska-Haduch
          Grafika: Ewa Brejnakowska-Jończyk

           


          Głowa dziecka jest duża i ciężka w porównaniu z reszta ciała. Mięśnie szyi niemowlęcia są słabo rozwinięte i nie zapobiegają mimowolnym ruchom głowy. Potrząsanie dzieckiem powoduje gwałtowne i silne ruchy głowy do przodu i do tyłu, co może prowadzić do uszkodzenia cienkich naczyń krwionośnych i wylewu krwi do mózgu. Skutkiem tego może być:

          • utrata wzroku,
          • utrata słuchu,
          • napady drgawkowe,
          • trudności w nauce,
          • niekiedy nawet śmierć.
          •  

          Dlaczego zdarza się, że rodzice potrząsają dzieckiem?

          Rodzice mogą tracić panowanie nad sobą z powodu zmęczenia, stresu, rozdrażnienia, poczucia bezradności - szczególnie, kiedy niemowlę dużo płacze, nie śpi w nocy albo nie chce jeść. Należy jednak pamiętać, że potrząsanie małym dzieckiem zawsze stanowi dla niego zagrożenie.

          Czy potrząsanie starszym dzieckiem też może mu zaszkodzić?

          Największe niebezpieczeństwo grozi niemowlętom (czyli dzieciom poniżej 12 miesiąca życia), ale potrząsanie starszym dzieckiem również grozi poważnymi urazami.

          Czy coś poza potrząsaniem może spowodować u dziecka urazy?

          Tak. Szczególnie groźne są wszelkie uderzenia w głowę. Duże niebezpieczeństwo wiąże się również z podrzucaniem dziecka. Do czasu kiedy dziecko nie podrośnie należy unikać gwałtownych zabaw.

          Pamiętaj...

          - Niemowlę jest kruche i delikatne. Nigdy nim nie potrząsaj.

          - Nawet jeśli wydaje Ci się, że dziecko straciło przytomność albo przestało oddychać, nie potrząsaj nim. To może mu tylko zaszkodzić.

           

          Zadaniem rodzica jest przekonanie dziecka, zachęcenie do współpracy, aby w konsekwencji mogło ono zrozumieć i w przyszłości przyjąć konkretne zasady jako własne, których chce przestrzegać, a nie tyko musi, bo grozi mu kara, krzyki bądź inne formy przymusu. Bardzo często rodzice wybierają właśnie tę drogę. Tłumaczą i przekonują swoje dzieci różnymi sposobami. Czasem się udaje. Czasem jednak te próby okazują się nieskuteczne. Zastanówmy się, co może być tego przyczyną i jak można to zmienić.

           

          Wychowywanie i uczenie dziecka zasad i pożądanych zachowań nie odbywa się w specjalnie do tego wyznaczonym czasie i miejscu, ale codziennie, w każdej minucie kontaktu z dzieckiem, poprzez każdy gest, zachowanie czy słowo. Rodzice są dla dzieci przede wszystkim wzorem do naśladowania, warto o tym pamiętać. Jeśli chcemy nauczyć dziecko, że przed jedzeniem myje się rączki, sami pokażmy mu, że przestrzegamy tej zasady. Niech wspólne mycie rąk stanie się początkiem budowania wewnętrznej zasady dla dziecka.

           

          Popełniany czasem błąd to próby przekonywanie dziecka do wykonania naszego polecenia w sytuacji, gdy już narósł konflikt. Jeśli w trakcie sprzeczki będziemy próbować je zachęcić do współdziałania, z dużym prawdopodobieństwem skazujemy się na porażkę.

           

          Dziecko w silnych emocjach nie jest w stanie słuchać naszych argumentów, nawet tych najbardziej trafnych i przekonujących. Widząc własną bezsilność, my również możemy zacząć się złościć, a co za tym idzie, możemy zacząć stosować metody, które raczej będą wzmagać opór dziecka niż go przełamywać np. podniesiemy głos, zmienimy wyraz twarzy. Wzmaga to nerwową atmosferę i sprawia, że obu stronom trudno się porozumieć, bo nie są w stanie nawzajem się słuchać. Warto uświadomić sobie i zaakceptować fakt, że nasze nakazy lub zakazy mogą powodować w dziecku niechęć, złość. My dorośli przecież też nie lubimy ograniczeń, które są nam stawiane w różnych sytuacjach. Dzieciom jest trudniej, bo one dopiero uczą się radzić sobie z przeżywanymi uczuciami.

          Inną przyczyną trudności w zachęcaniu dziecka do współpracy mogą być niejasne lub nieprecyzyjne komunikaty dotyczące naszych oczekiwań, które kierujemy do dziecka. Mówimy np. "zrób porządek" lub"bądź grzeczna". Co to znaczy? Kierując taki komunikat, mamy wyobrażenie tego, jak powinno być wykonane nasze polecenie. Dziecko tego nie wie. Ono dopiero uczy się, co to znaczy robić porządek lub być grzecznym – pomóżmy mu w tym. Mówiąc o naszych oczekiwaniach, warto używać słów – kluczy, takich jak:

          -         oczekuję, że…

          -         zależy mi na tym, żebyś...

          -         potrzebuję twojej pomocy w...

          -         chcę, żebyś...

           

          Właściwie formułowane komunikaty pomagają dzieciom robić to, czego od nich oczekujemy.

          Dzięki nim wiedzą, jakie zachowania są pożądane, a jakie nie. Jeśli zależy nam, by dziecko posprzątało w swoim pokoiku, powiedzmy mu konkretnie, czego oczekujemy np. "zależy mi na tym, żebyś wszystkie klocki powrzucał do pudełka, a misie posadził na półeczce". Podobnie w przypadku oczekiwania "bądź grzeczny"powiedzmy o konkretach np. "chcę, żebyś w przedszkolu słuchał pani i wykonywał jej polecenia".

           

          cooltext267124827576726

          Często zastanawiamy się, jak powinna wyglądać skuteczna komunikacja, szczególnie w odniesieniu do dzieci. Oto kilka wskazówek, na co warto zwrócić uwagę:

          • Czas

             Gdy rozmawiasz z dzieckiem, koncentruj się tylko na tym. Nie angażuj się w inne zajęcia, ale też przerwij te aktualnie wykonywane.

          • Kontakt wzrokowy

             Schyl się do poziomu małego dziecka lub kucnij, patrz w jego oczy zarówno, gdy do niego mówisz, jak również wtedy, gdy ono mówi do Ciebie.

          • Bliski kontakt

             Zwróć się całym ciałem w kierunku dziecka – odwróć się do niego, podejdź bliżej, usiądź obok.

          • Komunikaty werbalne

             To, co mówisz do dziecka, musi być dostosowane do jego wieku (zrozumiały język, zarówno pod względem doboru słów, jak i stylu), a ton Twojego głosu powinien być adekwatny do przekazywanego komunikatu.

          • Komunikaty niewerbalne

             Wyrażające się poprzez gesty (akceptujące, dezaprobujące), wyraz twarzy, miny, uśmiechy, marszczenie brwi, postawę ciała. Zadbaj, by to, co mówisz, było zgodne z tym, jak wyglądasz, przekazując ten komunikat. Jeśli mówisz do dziecka: "przestań mnie bić" to postaraj się, by Twoja mina przy tym była poważna, stanowcza, a postawa ciała raczej sugerowała, że nie masz ochoty na kontakt dopóki maluch nie przestanie np. odsuń się z zasięgu jego ciosów.

          • Komunikat "ja"

                To sposób przekazywania informacji o tym, jak odbierasz zachowanie dziecka. Komunikat ten oddaje odczucia w stosunku do konkretnych zachowań, nie stanowi jednak oceny osoby, jest więc mniej zagrażający, a więc bardziej możliwy do przyjęcia. Składa się z trzech części:

                Ja czuję (jestem)…..

                Kiedy ty……(wskazujemy na konkretne zachowanie drugiej osoby)

                Ponieważ….. (opisujemy, jaki wpływ ma to na nas, dlaczego wywołuje takie emocje).

                Np. Złoszczę się, kiedy mnie ciągniesz za włosy, ponieważ mnie to boli.

           

          • Unikanie słowa "nie", gdy chcemy, aby dziecko zaprzestało aktualnej jump-rope-clip-artaktywności.
          •  

             Stosując pozytywny dobór słów, pomagamy dzieciom myśleć, działać pozytywnie i radzić sobie w wielu sytuacjach, ponieważ będą wiedziały, co mają robić, a nie drżeć ze strachu przed tym, czego robić NIE MAJĄ. Jeśli więc powiemy dziecku "nie spadnij z drzewa", wówczas na pewno pomyśli o dwóch sprawach "nie" i "spadnij z drzewa". Słowa te automatycznie kreują obraz. Dziecko, które wyobraża sobie upadek z drzewa, z dużym prawdopodobieństwem faktycznie do niego doprowadzi. A zatem lepiej na przykład powiedzieć: "ostrożnie stawiaj kroki" lub "trzymaj się mocno gałęzi".

           

          • Zadawanie pytań

             Jeśli nie masz jasności, czy dziecko zrozumiało Twój komunikat, dopytuj, sprawdzaj, czy rozumie. Jeśli chcesz sprawdzić, czy Ty dobrze zrozumiałaś/zrozumiałeś komunikat dziecka, możesz powtarzać innymi słowami to, co powie do Ciebie maluch i zaczekać, czy potwierdzi.

          • Akceptacja

             Traktuj poważnie, to co mówi do Ciebie dziecko, nie wyśmiewaj go, nigdy nie bagatelizuj jego problemu. Pokazujesz mu w ten sposób, że szanujesz to, co do Ciebie mówi i uczysz go w ten sposób, żeby szanowało to, co Ty do niego mówisz.

          • Uważne słuchanie - bez przerywania i dopowiadania
          • Akceptowanie uczuć dziecka

             Łatwo jest zaakceptować przyjemne uczucia, ale na pewno dziecko będzie wyrażać także takie, które mogą być dla Ciebie trudne do przyjęcia lub wywołujące złość. To, co sprawia, że dzieci lepiej się czują ze swoimi uczuciami, to "przychylne ucho", które ich posłucha, i okazane  im zrozumienie. Nieakceptowanie – "na pewno ci nic nie jest""mówisz tak, bo jesteś zmęczony""nic się nie stało" – powoduje u dziecka zakłopotanie, potęguje wściekłość, sprawia, że dziecko nie potrafi ocenić swoich uczuć i odnieść się do nich.

          • Określanie uczuć dziecka

             Nazywaj dziecku uczucia, które aktualnie przeżywa. Możesz powiedzieć: "widzę, że złości cię, że każę ci posprzątać klocki, zanim pójdziemy na plac zabaw". Pomagasz dziecku w ten sposób radzić sobie z uczuciami, które przeżywa w związku z ograniczeniami, jakie na nie nakładasz.

          • Unikanie poniżania, raniących słów, przykrych wyrażeń

             Określania będące oceną, etykietką takie jak: "jesteś bałaganiarzem""ty złośnico", "samolubie" i wiele podobnych odnoszących się do osoby dziecka sprawiają, że zaczyna ono w taki właśnie sposób myśleć o sobie i tak się zachowywać. Nie pomaga to w zachęcaniu dziecka do współpracy, a raczej powoduje nasilenie niechcianych zachowań. (link do tekstu o wpisywaniu w role)

          • Konsekwencja

             Trzeba być uważnym, jakiego komunikatu używa się do dziecka – jeśli mówisz „to Twój pokój” – to dajesz dziecku informację, że będziesz ingerować dopiero wtedy, gdy coś będzie wpływało na funkcjonowanie całego domu. Dziecko dostanie sprzeczne komunikaty, jeśli pewnego dnia każesz mu posprzątać klocki z dywanu w „jego” pokoju. Ale możesz też powiedzieć "To jest Twoje biurko, łóżko, ale mieszkamy razem, wobec czego oczekuję, życzę sobie, żebyś…".

           

          Kilka podpowiedzi, jak zachęcić dziecko do współdziałania:

           

          • Opisz, co widzisz lub przedstaw problem (bez wskazywania winnego)

                zamiast: "znowu nie posprzątałeś kredek ze stołu"

                powiedz: "nie mogę podać obiadu, dopóki kredki są porozrzucane na stole"

           

          • Udziel informacji

                zamiast: "nie skacz po kanapie"

                powiedz: "kanapa nie jest od skakania, możesz skakać na podłodze"

           

          • Wyraź oczekiwanie jednym słowem albo gestemboy-rollerskating

                zamiast: "znowu nie założyłaś kapci"

                powiedz: "kapcie!"

           

          • Opisz, co czujesz (nie mów o charakterze dziecka)

                zamiast: "jesteś strasznym bałaganiarzem"

                powiedz: "nie lubię, gdy zapominasz o pozbieraniu klocków do pudełka"

           

          • Napisz liścik (dla młodszych dzieci może być rysunkowy) – warto, żeby był humorystyczny  
          • zamiast: "znowu nie umyłeś rączek"
          • liścik przy mydelniczce: "uwielbiam Twój dotyk! - Twoje mydło:)"

           

          • Wykorzystaj zabawę

                zamiast: "masz natychmiast pozbierać zabawki do pudełka"

                powiedz: "zobacz, Twoje misie bawią się na placu zabaw, ale chyba zbliża się burza – pomóż misiom dotrzeć do domku, ratuj je szybko, bo strasznie zmokną – wrzuć szybko wszystkie do pudełka! Brawo – uratowałeś wszystkie misie!"

          Autor: Aneta Kwaśny
          Grafika: Ewa Brejnakowska- Jończyk

           

          Pochwały i zachęty pomagają dziecku w kształtowaniu samooceny, dodają wiary we własne możliwości, pomagają lepiej radzić sobie z problemami, dają poczucie bezpieczeństwa.

          Wszyscy lubimy, kiedy ukochane, najbliższe osoby zwracają na nas uwagę.

          Uwielbiamy czuć się docenieni, zauważeni, kochani.

          Podobnie dzieci - bardzo potrzebują uwagi swoich rodziców i domagają się jej różnymi sposobami.

          Zdarza się, że kiedy dziecko zachowuje się poprawnie, prawie nie zwracamy na nie uwagi. Myślimy "tak grzecznie się bawi, nie będę mu przeszkadzać". Zajmujemy się swoimi sprawami, a dopiero kiedy dziecko zaczyna "marudzić" albo staje się niegrzeczne, kierujemy na nie swoją uwagę.

          W ten sposób, zupełnie wbrew naszym intencjom, utrwalamy złe zachowanie dziecka! Dzieci reagują bowiem według zasady: "lepiej być skrzyczanym i pouczonym, niż ignorowanym". Dla dziecka taka sytuacja jest często niezrozumiała - rodzice poświęcają mu swoją uwagę tylko wtedy, kiedy "nabroi" lub zachowuje się nie tak, jak tego oczekiwano.

          Aby odnosić sukcesy wychowawcze warto zatem nauczyć się dostrzegania pozytywnych zachowań u swojego dziecka. Wymaga to większego skupienia uwagi na jego zachowaniu i włożenia nieco wysiłku w zmianę dotychczasowego sposobu reagowania.

          Wbrew powszechnym opiniom, dziecko często nagradzane i chwalone stara się być jeszcze lepsze!

          Z drugiej strony - dziecko stale krytykowane dochodzi do wniosku, że jego wysiłki i tak nie mają sensu, skoro rodzice okazują jedynie niezadowolenie.

           


          cooltext267127025086167

           

          Aby chwalenie było skuteczne:b7a38ea898ae26f94dbd29da8def87e4_superhero-girl-holding-a-star-clip-art-superhero-girl-holding-a-star-clipart-for-kids_475-500

          1. Pochwały muszą być skierowane na konkretne zachowania, nie stosuj pochwał ogólnych,

          2. Nagradzaj dziecko za dobre zachowanie,

          3. Chwal każdy mały kroczek dziecka ku pożądanemu zachowaniu,

          4. Próbuj "wyłapać" dobre zachowanie u dziecka i chwal je,

          5. Pochwal dziecko kiedy zaprzestało negatywnego zachowania.

          Chwaląc, pamiętaj:

          1. Opisz, co widzisz - np. "Widzę misie poukładane na półce i klocki w pudełkach"

          2. Opisz, co czujesz - np. "Przyjemnie jest wejść do twojego pokoju i zobaczyć porządek"

          3. Podsumuj godne pochwały zachowanie dziecka - np. "Cieszę się, że potrafisz sam uporządkować swoje zabawki".

           

          Pułapki i szanse dobrej pochwały:

          • Gdy oceniamy zachowanie lub twórczość dziecka mówiąc "ładnie, ślicznie, pięknie" dziecko nie wie co tak naprawdę nam się podoba. Ważne, żeby nasza pochwała była opisowa i szczegółowa, a nie ogólna. Dzięki temu dziecko zobaczy, że jesteśmy naprawdę nim zainteresowani.


          • Unikaj takiej pochwały, w której ukryte jest przypomnienie wcześniejszego niepowodzenia dziecka - np. "No widzisz - jak chcesz, to potrafisz", 


          • Rujnuje naszą pochwałę wyraz "ale" - np. "Cieszę się, że posprzątałeś swój pokój, ale szkoda, że ubrania nadal leżą na krześle", 


          • Lepiej unikać komunikatów "Jestem z ciebie taka dumna", powiedzmy raczej: "Możesz być z siebie dumny" - dziecko wtedy nabiera pewności siebie.

          Autorka: Marlena Trąbińska-Haduch
          Grafika: Ewa Brejnakowska-Jończyk

           

           

          Granice - to ostatnio dosyć popularne słowo, często używane gdy mówimy o wychowywaniu dzieci. Zastanawiam się nie raz o jakie granice chodzi: dziecka, rodzica, a może w ogóle o granice ludzkiej wytrzymałości.  Czym są nasze granice?

           

          Mogą być różne:

          • wewnętrzne, chroniące nasze myśli i uczucia;
          • zewnętrzne, decydujące o dystansie jaki utrzymujemy wobec innych;
          •  
          • fizyczne, związane z nasza cielesnością;
          •  
          • emocjonalne, wpływające na sposób określania własnych uczuć;
          •  
          • intelektualne
          •  
          • duchowe, wpływające na to w co wierzymy.

           

          Ale wiedza o tym jakie są granice nie wystarcza, bo to co najważniejsze to umiejętność dbania o nie, ochrona ich z zachowaniem zasad szacunku i poszanowania godności dla siebie samego i innych.

           Gdy dziecko się rodzi zna tylko jedną granice – swojego ciała, która i tak nie w pełni go ogranicza, bo dziecko w 100% nie potrafi nad nią panować (np. nie kontroluje swoich zwieraczy). Będzie się tego dopiero uczyć. Pomóc dziecku w poznawaniu i ustalaniu granic  może tylko dorosły - rodzic.  Ale aby to uczynić rodzic musi sam wiedzieć,   gdzie przebiegają jego granice i potrafić o nie zadbać. To jedno z wyzwań jakie przynosi nam rodzicielstwo:  nowa sytuacja – bycia rodzicem zmusza nas do odpowiedzenia sobie na nowo na pytanie czego chcę, co mi się podoba, jaki jest mój świat wartości i jakimi zasadami kieruję się w moim życiu.  Dzięki odpowiedziom na te pytania będziemy w stanie konsekwentnie  pokazywać  dziecku gdzie są granice, które może przekraczać, a gdzie te do których nie powinien się zbliżać, np. gdy idziemy po ulicy trzymamy się za rączki, ale jak jesteśmy w parku, możesz biegać gdzie chcesz. 

           

          W pierwszym roku życia dziecko doświadcza bardzo niewielu ograniczeń ze strony rodziców, którzy mają jeden cel: zaspakajać jego potrzeby. Mimo to, nawet w tym okresie życia granice już się pojawiają i mają wpływ na dziecko: gdy wyjmujemy mu z buzi pierś, którą właśnie ugryzło, gdy nie pozwalamy ciągnąć się za włosy, gdy pozwalamy mu doświadczać co to znaczy czekać, zanim weźmiemy go na ręce. 

           

          Drugie półrocze życia to czas ujawniania się wielu nowych umiejętności i kompetencji dziecka, związanych chociażby z przemieszczaniem się, sięganiem po przedmioty i próbowaniem nowych rzeczy, a także fizycznym oddzielaniem się od matki i pierwszymi próbami samodzielności. Tutaj maluszek napotyka na coraz więcej ograniczeń – głównie są to zakazy słowne wypowiadane przez opiekuna. mom-pushing-baby-in-stroller

          Warto pamiętać, że w tym okresie same słowa dziecku nie wystarczą. Aby dziecko mogło pojąć ich znaczenie musi doświadczać, a nie tylko słyszeć. Oznacza to,  że zamiast mówić "nie podchodź do piekarnika, jest gorący" lepiej podejść do dziecka, wziąć go na ręce i  przenieść w inne miejsce ze słowami "tam bawić się nie wolno, tutaj jest miejsce do zabawy" i pokazać dziecku czym może się zająć. Niestety takie postępowanie nie gwarantuje od razu sukcesu. Dziecko jeszcze wiele razy będzie próbowało powtórzyć swoje działania, sprawdzając czy działanie rodzica jest niezmienne i czy tej granicy na pewno nie wolno przekraczać i co może wpłynąć na zmianę decyzji opiekuna (czy np. płacz może sprawić, że rodzic zmieni zdanie).

          To co mi wolno?!

          Okazuje się, że dzieci im starsze, coraz więcej próbują, sprawdzają, "wszędzie ich pełno, aż trudno za nimi nadążyć" – jak to często mówią rodzice. A nadążać trzeba nie tylko fizycznie, ale także wychowawczo. Bo kolejne lata życia dziecka to czas wielu możliwości, ale także okres kiedy styka się z coraz większą liczbą ograniczeń. Słowo "nie” staje się jednym z najczęstszych słów wypowiadanych do dziecka – nie ruszaj, nie dotykaj, nie biegaj, nie skacz, nie rób tego czy tamtego. "To co mam robić, co mogę robić?" – zdają się nie raz krzyczeć dzieci w akcie rozpaczy przy kolejnym zakazie.

          Dlatego lepiej zamiast kolejnego zakazu sięgnąć po wskazówki pokazujące dziecku co ma zrobić.Np. zamiast "nie biegaj" powiedzieć "zatrzymaj się" lub "idź" jeśli tego właśnie od niego chcemy; zamiast "nie skacz po kanapie" – "usiądź na kanapie" albo "skacz na podłodze" jeśli na to mamy zgodę.

          sisters

          To takie proste…?!

          Sięganie po wskazówki zamiast stosowania zakazów wydaje się na pierwszy rzut oka banalnie łatwe. Czy tak jest rzeczywiście? Z pozoru wydaje się to łatwe, ale wymaga zmiany sposobu myślenia o dziecku i o tym czego od niego oczekujemy. Wymaga też od nas samych dyscypliny: w chwili, gdy doskonale wiemy co chcemy zmienić (niech ona już nie skacze! niech on już nie krzyczy!) musimy określić czego oczekujemy od dziecka (chciałabym, żebyś usiadła koło mnie, chciałbym, żebyś ze mną obejrzał bajkę)  Takie formułowanie oczekiwań pokaże dziecku czego od niego oczekujesz, jednocześnie pokaże mu alternatywne zachowanie. 

          Czemu stawianie granic jest ważne?

          Stawiamy granice  dla siebie -  po to, aby samemu jako rodzic być zadowolonym i usatysfakcjonowanym z wypełnianej roli rodzicielskiej. Przede wszystkim jednak uczymy dzieci granic, ponieważ dzięki temu  dzieci czują  się bezpiecznie:  wiedzą jak poruszać się w swoim najbliższym otoczeniu, później także w świeci. Na bazie tych doświadczeń  kształtuje się  poczucie własnej wartości i kompetencji u dziecka, a przecież na tym nam najbardziej zależy.

          Autorka: Marlena Trąbińska - Haduch
          Grafika: Ewa Brejnakowska - Jończyk

           

          Wyobraźmy sobie taką oto sytuację. Ba! większość z rodziców maluchów nie tyle musi sobie ją wyobrażać, co przypomnieć: razem z naszym  niespełna trzyletnim dzieckiem mijamy kolejne alejki w supermarkecie w poszukiwaniu produktów na obiad. Nagle, zupełnie nieopatrznie trafiamy na regał z zabawkami. Są kusząco piękne,  lśniące, „wołają”, by je kupić – tak przynajmniej widzi je nasze dziecko.

          W naszych oczach to tylko kolejna sterta zabawek: wiemy przecież, że takie same, czy też bardzo podobne zabawki czekają na naszego malucha w domu. Niestety! Nasze dziecko chciałoby mieć właśnie tę lalkę/ ten samochodzik. Właśnie ten, nie żaden inny! Argument, że lalkom i tak jest już ciasno na półce, a samochodzikom w garażu, zupełnie nie trafia do małego człowieka. Próba odsunięcia zakupu w czasie tylko zaognia sytuację, nie pomagają „prośby, ani groźby”…

           boy-playing-with-truck-165395
          Nie jest najgorzej, jeśli opór naszego dziecka kończy się na odmowie współpracy i staniu przy zabawkach, czy pochlipywaniu w rękaw… ale co zrobić w sytuacji, gdy dziecko zaczyna rozpaczliwie płakać, rzuca się na podłogę i krzyczy „Ja chcę…..” (tutaj wstawić w zależności od okoliczności: misia, samochodzik, lalkę, lizaka)!!!”  


          Czujemy, jak powoli tracimy kontrolę: nie chcemy/nie możemy kupować kolejnej zabawki, a wydaje nam się, że tylko to może uratować sytuację. Dodatkowo już ktoś zwrócił nam uwagę, że córka/syn jest źle wychowana, dając nam do zrozumienia, że my nie jesteśmy dobrymi rodzicami i żeby dać jej lizaka/misia, to się uspokoi.

          Nawet jeśli nikt z pozostałych klientów nie skomentował sytuacji, to czujemy, że inni się na nas potępiająco patrzą. Kiedy  cienka granica zostaje przekroczona, zaczynamy krzyczeć na dziecko: “Przestań już krzyczeć!! Wstań z podłogi i wychodzimy!!”. Krzyk niestety nie pomaga: często musimy salwować się ucieczką ze sklepu, żeby w końcu uspokoić dziecko i ….odpocząć od krzyku: dziecka i własnego.

           

          Co z tym krzykiem?

          Warto także zastanowić się, dlaczego krzyczymy? Rodzice często krzyczą, ponieważ nie radzą sobie z sytuacją: nie potrafią w inny sposób skłonić dziecka do pożądanego zachowania (ale  co ważne: krzyk najczęściej nie daje spodziewanych efektów a jeśli czasem przynosi efekt, to głównie dlatego, że dziecko zaczyna się bać!) jest to więc wyraz frustracji dorosłego, który czuje się bezradny.

          A czemu dzieci krzyczą? Dla dzieci krzyk jest elementem testowania granic: tego, na ile rodzice pozwolą mu zachowywać się tak, jak ono chce, jest też naturalnym elementem rozwojowym i często także sposobem na odreagowanie emocji np. złości, bo inaczej dziecko jeszcze nie potrafi poradzić sobie z tym, co przeżywa. „Buntowi dwulatka” będzie towarzyszył krzyk i płacz – nie da się tego uniknąć. Musimy o tym także pamiętać, kiedy nasz maluch będzie się złościł.little-boy-clip-art-3

          Nasz krzyk działa na dziecko bezpośrednio i negatywnie. Jego organizm zaczyna produkować zwiększone ilości kortyzolu – hormonu nazywanego potocznie „hormonem stresu”, którego nadmiar sprawia, że zachowuje się jeszcze gorzej. Potrafi „rzucić się” na podłogę, macha rączkami, kopie, gryzie, pluje i coraz głośniej krzyczy.

          Dodatkowo może się zdarzyć, że krzyk wejdzie nam „w nawyk” i właśnie krzycząc, będziemy komunikować się z dzieckiem w sytuacjach stresowych. Może to doprowadzić do tego, że  poczucie wartości dziecka będzie zachwiane.

          Maluchy identyfikują się z rodzicami, wierzą, że stanowią z nimi jedność. Dlatego też dążą do uznania, chcą być chwalone i doceniane. To motywuje je, by zachowywać się coraz mądrzej i rozważniej. Jeśli jednak zestresowani rodzice krzyczą na dziecko, ta motywacja przestaje działać, a dzieci czują się odrzucone i zdezorientowane:  z jednej strony rodzice powtarzają, jak bardzo je kochają, z drugiej nieustannie krzyczą i grożą.

          Dzieci, na które często się krzyczy, inaczej zaczynają postrzegać świat i siebie jako jego integralną część.
          Bywa, że czują się upokorzone. Maluchy uczą się, że w sytuacji konfrontacji z rodzicem są z góry na przegranej pozycji. Okazuje się, że dorośli, którzy i tak mają przewagę, bo są więksi, silniejsi i więcej im wolno niż dziecku, stosują metody, które pokazują maluchowi, że nie mamy do niego szacunku. Aby poczuć się pewniej, upokorzone dzieci próbują podnieść swoją nadszarpniętą samoocenę. Część z nich podporządkuje się silniejszemu dorosłemu, ale jednocześnie muszą poradzić sobie z trudnymi uczuciami jakie noszą w sobie. Dlatego często zaczynają być agresywne w stosunku do słabszych. Inne próbują się odgrywać na rodzicach, a znając ich słabe punkty, trafiają w samo sedno (np.: nauczyły się, że dorośli od razu reagują gdy zaczynają tupać albo rzucać zabawkami lub, gdy krzyczą czy mówią, że bardzo nie lubią  albo wcale  nie kochają mamy i taty). Inne nie dadzą łatwo za wygraną: będą robiły wszystko  tak długo (i tak głośno), aż dorosły spróbuje je uciszyć, godząc się na żądania „małego terrorysty” albo sięgając po ostateczne rozwiązanie - kary fizyczne. 

          Liczne badania pokazują, że osoby, na które w dzieciństwie podnoszono głos, w stosunku do swoich dzieci zachowują się tak samo, powielają znany im wzór zachowania. Trzeba też zapamiętać: dzieci są lustrzanym odbiciem rodziców, więc kiedy my krzyczymy – one też krzyczą, kiedy my zamiast wycofać się, gdy czujemy, że za chwilę mogą nam puścić nerwy i kiedy zamiast zrobić coś, żeby się uspokoić,  podsycamy atmosferę, one zrobią dokładnie to samo. Ponadto, człowiek, który nieustannie doświadcza krzyku po pewnym czasie podświadomie uruchamia mechanizmy obronne, min. staje się “głuchy” na krzyk.

          597110539acd17.21808037

          Żeby w przyszłości zapobiec takiej reakcji ważne jest podjęcie kilku kroków.

          Co można zrobić by pomóc sobie i dziecku przetrwać bez krzyku?

           

          Punkt pierwszy: rutyna

          Warto wprowadzić system rutynowy, czyli czynności, które będziemy cyklicznie powtarzać. Ta metoda daje poczucie bezpieczeństwa, sprawia, że dzieci wiedzą, jaki jest plan, wiedzą, jakie czynności po kolei następują i rozumieją to.


          Zatem, jeśli mały człowiek każdego wieczoru buntuje się przed spaniem, a rodzic traci little-girl-superherocierpliwość, można wprowadzić zasadę: każdego wieczoru proponujemy dziecku kolację, następnie jest czas kąpieli a później czytania bajkę, którą dziecko samo wybierze spośród np. dwóch.  Oczywiście informujemy dziecko co po kolei będzie następowało. Postępując konsekwentnie według planu,  rodzice zdołają wprowadzić rutynę, którą dziecko będzie respektować. Nawet jeśli kilka razy maluch będzie testował konsekwencję (marudząc, płacząc, czy próbując zaabsorbować rodziców innymi czynnościami), widząc, że nie odnosi skutku a rodzic  trzyma się wcześniej ustalonego planu – przyzwyczai się i będzie łatwo w nim funkcjonował.  

           

          Punkt drugi: znaleźć odpowiedź na pytanie, co tak na prawdę wyprowadziło nas  z równowagi 

          Jeżeli czujemy, że zbliżamy się do granicy naszej wytrzymałości i zaraz zaczniemy krzyczeć, warto wtedy w myśli powiedzieć sobie: STOP. I przez chwilę zastanowić się  nad przyczyną naszej frustracji. To bardzo trudne, ale skuteczne. Łatwiej się uspokoimy, jeżeli będziemy wiedzieć, że nasza irytacja wywołana jest nie tylko zachowaniem dziecka, ale także tym, że jesteśmy przemęczeni, samotni albo głodni. Dzięki tej wiedzy łatwiej będzie nam pokonać chęć krzyczenia na dziecko, a także spróbować zaradzić przyczynie irytacji (chwilę odpocząć, coś zjeść, czy umówić się z kimś z rodziny, czy znajomych itd.).

           

          Punkt trzeci: szept 

          Gdy sytuacja staje się zaogniona, dziecko pokazuje, jak bardzo jest niezadowolone i wcale nie zamierza słuchać, można zacząć mówić szeptem. Zaciekawimy tym malucha, a ponadto będzie sam musiał się uspokoić, żeby usłyszeć, co do niego mówimy. Gdy poprosi nas o powtórzenie tego, co powiedzieliśmy, zróbmy to głośniejszym tonem, ale wciąż niech to będzie szept.


          Punkt czwarty: chwila przerwy – krok w tył 

          Załóżmy, że szept jednak nie zadziałał. Maluch nadal zachowuje się w sposób, którego rodzic nie akceptuje. Nieprzyjemne uczucia zaczynają osiągać stan krytyczny, za chwilę  dorosły wybuchnie. Co robić? To jest ten moment, kiedy od przekroczenia granic dzieli cienka linia.

          Dlatego rodzic powinien wykonać tzw. krok w tył. Jest to sposób na rozładowanie negatywnej energii, która skumulowała się w dorosłym. Można zatem powiedzieć: „twoje zachowanie mnie zdenerwowało/zezłościło, potrzebuję się uspokoić, bo nie chcę na ciebie krzyczeć. Wrócę do ciebie za chwilę gdy trochę ochłonę”.

          reading-clip-art-school-boy-listening-center-clipart

          Krok w tył może oznaczać zwiększenie dystansu między maluchem, odsunięcie się  albo zajęcie miejsca w fotelu, czasem możliwe będzie wyjście z pomieszczenia w którym rodzic się znajduje ale nie należy zapominać, że najważniejsze w takiej sytuacji jest bezpieczeństwo dziecka, dlatego najpierw trzeba zadbać, by przestrzeń w której pozostawiamy dziecko np. kojec, były przyjazne, pozbawione ryzykownych przedmiotów.

          Czas, w którym rodzic „wychodzi” z kontaktu z dzieckiem powinien wykorzystać na to, by się uspokoić. Pomocne może być: policzenie do dwudziestu, wypicie szklanki zimnej wody, głębokie oddechy czy powtarzanie sobie w głowie „uspokój się, krzyk w niczym nie pomoże”  Gdy zastosowane metody zadziałają i rodzic się uspokoi, powinien wrócić i zaopiekować się dzieckiem.

          Warto dziecku najpierw opisać zaistniałą sytuację i jego zachowanie. Można powiedzieć: „widzę, że tupiesz i machasz rękoma, płaczesz, krzyczysz, plujesz…” Następnie odnieść się do uczuć, jakie targają maluchem, np. „wydaje mi się, że jesteś bardzo zdenerwowana/y”, „chyba się złościsz”, „sądzę, że jesteś wściekły/a bo….”. 


          Towarzyszenie dziecku w przeżywanych emocjach uczy, że można być zdenerwowanym, można się złościć, można być wściekłym ale także tego, że można się nauczyć radzić sobie z emocjami.

          To czas budowania relacji miedzy dorosłym a maluchem. Rodzic, który pozwala by dziecko okazywało to, co czuje, staje się najbliższą osobą, przed którą nie trzeba udawać ani się jej bać. Jeżeli rodzicom zależy, żeby w późniejszym wieku ich dzieci dzieliły się problemami i troskami, zwierzały z trudności ale i radości, to w ten sposób – bycia razem w trudnych chwilach, uczą dzieci, że będą je zawsze wspierać bez względu na rodzaj i siłę przeżywanych emocji. W ten sposób maluchy zdobywają wiedzę o swoich uczuciach, potrafią je nazwać, w ten sposób budują również swoje poczucie wartości.


          Punkt piąty: ujście - wentyl bezpieczeństwa 

          Dobrze jest mieć tzw. osobisty wentyl bezpieczeństwa, czyli coś, co pozwala nam się odprężyć i nabrać dystansu do stresującej sytuacji. To może być miejsce (np. ulubiony fotel), zajęcie (czytanie, czy przypominanie sobie zapachu ulubionego kwiatu) czy nawet odwrócenie się plecami do krzyczącego dziecka.


          Punkt szósty: złość nie jest “zła” 

          Odczuwanie złości jest naturalną ludzką emocją i każdy człowiek ma do niej prawo. Warto ustalić jednak reguły jej wyrażania - zarówno dorosły jak i dziecko powinni wiedzieć, co mogą robić a czego nie w chwili złości. Ważne, żeby nasze dziecko usłyszało od nas, czym jest złość,  czemu czasem się złościmy oraz jak można pokazywać, że jestem „zezłoszczony”. Taką rozmowę można połączyć z opowieścią o innych emocjach tj. radości, smutku. Możecie z dzieckiem wspólnie narysować „mapę emocji” – miny i zachowania, które pokazują, że człowiek jest smutny/radosny/rozzłoszczony – możesz potem odwoływać się do rysunków, kiedy dziecko będzie zachowywało się inaczej, niż ustaliliście. Jednocześnie, choć to niełatwe, postaraj się mieć sporo wyrozumiałości dla dziecka – ono dopiero uczy się tego, jak radzić sobie z emocjami.


          Punkt siódmy: wskazówki i drogowskazy 

          Komunikaty, jakie przekazujemy dziecku, powinny być krótkie i zrozumiałe. Zamiast krzyczeć: “nie zjadłeś obiadu, możesz zapomnieć o cukierkach, zejdź z szafki!!” lepiej powiedz ”teraz nie będzie cukierków, wybierzesz dwa po obiedzie” . Krzyk i zakazy lepiej zastąpić rozmową i jasno wyznaczonymi granicami. Podobnie, jak stworzyliście „mapę emocji”, możecie stworzyć plan dnia, który pozwoli Tobie i Twojemu dziecku wprowadzić rutynę, dzięki czemu dziecko będzie wiedziało, jakie są np. zasady jedzenia słodkości.

           

          Punkt ósmy: czułość i bliskość

          Dzieci, które doznają od dorosłych więcej czułości, akceptacji i szeroko pojętego uczucia, chętniej współpracują niż te, które  tego  nie doświadczają. Dlatego  tak istotne jest, by czuły się kochane i ważne. 
          Warto pamiętać, że rozmowa z dzieckiem przynosi wymierne korzyści. Dorośli często zapominają, że dziecko może być partnerem do rozmów, nie szanują jego zdania. Wymagają, zamiast wysłuchać, bywa, że są głusi na potrzeby swoich pociech. Może się okazać, że dobrym pomysłem na sytuację podbramkową, w chwili gdy zbliżamy się do granic wytrzymałości, będzie wyobrażenie sobie zamiany ról. Dorosły staje się dzieckiem, które od 10 minut nie chce się ubrać. Pozwoli to spojrzeć oczami dziecka, zrozumieć jego potrzeby, przyjrzeć się motywom. Może się wówczas okazać, że dorosły i dziecko mają zupełnie inne potrzeby i wtedy należy poszukać wspólnego rozwiązania. Takiego, które zadowoli obie strony. Maluch doceni starania rodzica, jego wsparcie i chęci. Z  dorosłym, który jest gotowy by wysłuchać, wesprzeć i po prostu być w trudnych chwilach dziecko chętnie współpracuje. Rzadziej się buntuje, a także rozumie zasady, jakie wcześniej wspólnie zostały ustalone.

          Autorka: Patrycja Malicka

           

          Jak powiedzieć dziecku NIE, jak mu czegoś zabronić, a przede wszystkim jak zrobić to skutecznie, tak by maluch posłuchał i już więcej nie wkładał paluszków do kontaktu, nie ciągnął mamy za włosy czy nie jadł cukierków przed obiadem?


          Każdy rodzic wie, że mówienie dziecku "nie", "nie wolno" nie jest łatwe: często na nasze "nie" maluch reaguje zupełnie odwrotnie! Powtarzamy "nie" już setny raz i wciąż jest to nieskuteczne! A przecież co chwila ciśnie nam się na usta to słówko "nie", co chwila chcemy, żeby dziecko czegoś nie robiło i to nie z powodu naszego surowego stylu wychowywania, tylko z miłości i troski o dobro i zdrowie dziecka. A więc jak to robić?

          Jak stawiać granice i mówić dziecku "nie", aby zrozumiało? 

          Zamiast "Nie biegnij" – "Idź wolno"


          Mów dziecku co ma robić, zamiast tego, czego robić nie może. Czasami jest tak, że maluch chciałby cię posłuchać i nie biec, ale zupełnie nie wie, co ma zamiast tego biegnięcia zrobić. Komunikat „nie” sprawia, że dziecko dowiaduje się wyłącznie tego, jak nie może się zachowywać, ale nie mówi nic o tym, co dziecko zrobić powinno. Poza tym dzieci często wyobrażają sobie w głowie to, co słyszą. W sytuacji, gdy mówimy „nie biegnij” dziecko potrafi sobie wyobrazić „biegnij”, ale nie potrafi sobie wyobrazić słówka „nie”. Wobec tego zostaje samo „biegnij”, a komunikat „nie” jest odrzucany, jakby niesłyszany. Znacznie lepsze jest więc mówienie dziecku, czego od niego oczekujemy i jak ma się zachować, np. zamiast „nie biegnij” powiedz: „zatrzymaj się”, zamiast: „nie skacz po kanapie”powiedz:  „usiądź” lub „poskacz na podłodze” etc.

          Tłumacz


          Czasami ciężko jest zamienić komunikat „nie” na komunikat pozytywny, mówiący, co dziecko ma zrobić. Ważne jest, by w sytuacji, gdy dziecku czegoś zabraniamy, wytłumaczyć mu, dlaczego takie zachowanie jest niewskazane. Dziecko bardzo chce rozumieć świat, a to my mu go pokazujemy i tłumaczymy różne zjawiska.


          „Jest mi przykro i boli mnie, gdy ciągniesz mnie za włosy. Nie rób tego.”

           Komunikat taki pokazuje dziecku konsekwencje jego czynu, uczy, że to, co maluch robi, wpływa na inne osoby. 

          „Nie dotykaj ognia, bo jest bardzo gorący i rączka będzie cię wtedy boleć.”

           Komunikat ten jest bardziej skuteczny, niż powiedzenie „Nie dotykaj ognia”.

          Gdy zabraniamy dziecku czegoś bez tłumaczenia, to ono zupełnie nie rozumie, dlaczego nie może się tak zachowywać i często chce to sprawdzić, a więc np. mimo zakazu dotyka ognia.

           

          Bądź konsekwentny/a


          Gdy nie pozwalamy na coś dziecku, niezwykle ważne jest bycie konsekwentnym. Należy uzbroić się w cierpliwość, ponieważ  konsekwencja może czasami oznaczać tłumaczenie dziecku po raz piętnasty, że nie może dotykać kontaktu i dlaczego nie może tego robić.

          Dzieci są wielkimi eksperymentatorami, chcą badać i poznawać świat, w tym badać i testować granice.

          Będą sprawdzać, czy na pewno mama wciąż nie pozwala dotykać ognia, czy może za trzy dni pozwoli albo może gdy się rozpłacze, to ona ulegnie.

          Bardzo ważne jest, by nie ulegać, by konsekwentnie reagować na niechciane zachowania malucha, wytłumaczyć dziecku dlaczego i wytrwale zabraniać, nawet wówczas, gdy dziecko będzie z tego powodu płakać.

          Gdy ulegniemy dziecku np. pod wpływem jego płaczu, maluch nauczy się, że stawiane przez nas granice są płynne, że za pomocą płaczu może uzyskać to, czego wcześniej rodzic zabraniał.
          Ważne jest, by oboje rodzice nie pozwalali dziecku na te same zachowania. Niekorzystne jest, gdy np. jedno z rodziców zabrania jedzenia cukierków przed obiadem, a drugie pozwala na to maluchowi. Warto więc ustalić z partnerem wspólne stanowisko i konsekwentnie się go trzymać.

          Daj alternatywę


          W sytuacji, gdy ciągle czegoś zabraniamy, dziecko może mieć poczucie, że tak naprawdę to nic nie może robić i nic od niego nie zależy.

          Ważne jest dawanie alternatywy, czyli proponowanie czegoś zamiast zakazanego zachowania, np. „nie biegaj po domu, po obiedzie pójdziemy na plac zabaw i tam będziesz mógł biegać” albo „przy kontakcie nie wolno się bawić, chodź na dywan, gdzie pobawimy się razem”.

          Jeśli maluch dostanie jakąś inną propozycję zabawy, to jest mniejsze prawdopodobieństwo, że wróci do zakazanego zachowania.

          Zakazywanie pewnych zachowań i stawianie dziecku granic jest tak naprawdę niezbędne i to nie tylko z powodu troski o zdrowie malucha, ale także dlatego, że dziecko potrzebuje takich granic. Dzięki nim czuje się bezpieczniej  i chętniej poznaje otaczający świat. Najważniejsze w zakazywaniu dziecku pewnych zachowań jest to, by robić to konsekwentnie i by próbować zamienić komunikat „nie” na komunikat pozytywny, mówiący dziecku, czego od niego oczekujemy.